Zofia Jaworowska i Michał Sikorski

Czasy kryzysowe to najlepszy moment, żeby zmieniać świat na lepsze.

Tekst: Maja Von Horn
Zdjęcia: Jędrzej Sokołowski
Zdjęcia 6-9 dzięki uprzejmości Instytutu Adama Mickiewicza

Na tegorocznym Design Biennale w Londynie polski pawilon Poetics of Necessity – zaprojektowany przez warszawską pracownię Tło i kuratorowany przez Zofię Jaworowską, Michała Sikorskiego oraz Petra Vladimirova – otrzymał główną nagrodę. Wystawa zainspirowana ich własnym projektem „Okno”, w ramach którego od ponad roku zbierają w Polsce okna i wysyłają je do Ukrainy, opowiada o tym, jak niepozorny przedmiot, czyli używane okno, może się stać pretekstem do dyskusji o świecie re-use, o kwestionowaniu ego projektanta i o architekturze przyszłości.

M.v.H.: Jak zostaliście projektantami polskiego pawilonu na Design Biennale w Londynie?

Z.J.: Zgłosiliśmy naszą kandydaturę i wygraliśmy konkurs. Ma on proweniencję społeczną, która dobrze wpisuje się w tegoroczną tematykę biennale „Remapping Collaborations”, czyli myślenie o tym, jak współpracować w ramach designu i architektury w obecnych dziwnych, kryzysowych czasach.

M.v.H.: To idealny temat dla waszej działalności.

M.S.: Pawilon był zainspirowany projektem „Okno” stworzonym przez Zosię i Petra Vladimirova wspólnie działających w Fundacji „Brda”, który polega na pozyskiwaniu okien i wysyłaniu ich do Ukrainy – w miejsca, gdzie okna zostały zniszczone w wyniku wybuchów. Projekt ten wywodzi się z szerszego obszaru naszych zainteresowań dotyczących przede wszystkim wtórnego użycia materiałów budowlanych i tego, jaką architekturę i design mogą one generować w przyszłości.

Z.J.: W ramach naszego pawilonu zorganizowaliśmy minizbiórkę okien, około 30 sztuk, które po biennale pojadą z Londynu do Warszawy, i dalej do Kijowa.

M.S.: Chcieliśmy wykorzystać tę okazję i zamiast tylko opowiadać o tym, co robimy, sprawić, by okna, które uzbieraliśmy wśród londyńczyków, również trafiły do stref objętych działaniami wojennymi.

Z.J.: To było nie lada wyzwanie, ponieważ okna brytyjskie są zupełnie inne niż polskie – najczęściej otwierają się góra-dół. Jakość tamtejszej stolarki okiennej jest dużo gorsza niż u nas, angielskie okna są w większości bardzo stare.

M.v.H.: Jak wyglądało zbieranie okien od londyńczyków?

Z.J.: Najpierw kontaktowaliśmy się z producentami, ale szybko okazało się, że nie tędy droga. Zaczęliśmy więc szukać ogłoszeń na portalach typu Gumtree. W ten sposób dotarliśmy do ludzi, którzy chcieli sprzedać stare okna, i namawialiśmy ich, żeby jednak oddali je dla Ukrainy. Wiele osób reagowało pozytywnie.

M.v.H.: Pawilon nazwaliście Poetics of Necessity [Poetyka Konieczności]. Jak wygląda?

M.S.: Mamy dwa salony z kominkami w zabytkowym centrum sztuki Somerset House. W pierwszym pomieszczeniu, które nazwaliśmy Resourcing, symbolicznie odtwarzamy magazyn zbieranych okien i opowiadamy o tym, jak przebiegają zbiórki organizowane przez Zosię i Petra w Warszawie. Drugie pomieszczenie – Homecoming – pokazuje, jak wykorzystywane są te zebrane okna, gdy trafiają już do domów w Ukrainie. Wyświetlamy piękny film, na którym widać między innymi montaż okien, ale także zniszczenia wojenne. Mamy też zbudowany w skali 1:1 mock-up, na którym demonstrujemy jedną z możliwości nietypowych sposobów montowania okien, na przykład na górnym piętrze bloku, bez rusztowań. To wszystko można oglądać w skali rzeczywistej, siedząc na kanapie, którą zbudowaliśmy ze styroduru – to taki mało szlachetny materiał budowlany. Kanapa też reprezentuje ducha re-use, ponieważ panele, z których powstała, mogą być później wtórnie użyte jako materiał izolacyjny budynku. Idea jest taka, by zużywać jak najmniej materiałów i propagować zero waste w architekturze.

Z.J.: Nasza opowieść toczy się dwutorowo: jest warstwa społeczna poświęcona materiałom z odzysku i warstwa techniczno-architektoniczna. Te dwie opowieści splatają się ze sobą w naszym pawilonie. Stworzyliśmy też katalog wystawy poświęcony szerzej tematyce materiałów z odzysku, w którym tłumaczymy, że mogą one odgrywać ważną rolę społeczną.

Organizatorem Polskiego Pawilonu na London Design Biennale jest Instytut Adama Mickiewicza, który od 2018 roku wybiera projekty reprezentujące Polskę w drodze konkursu. W jury konkursu zasiadają przedstawiciele krajowych i zagranicznych instytucji związanych z designem i architekturą.

Brda pavilion photo 1
Pawilon Poetics of Necessity, sala „Homecoming”
Brda pavilion photo 2
Pawilon Poetics of Necessity, sala „Resourcing”

M.v.H.: W modzie, designie i wielu innych branżach temat drugiego obiegu pojawia się od dawna, ale w architekturze jest stosunkowo nowym zjawiskiem.

M.S.: Nowym i bardzo ważnym, ponieważ nie ma zbyt wielu sposobów na zmniejszanie śladu węglowego tego, co budujemy. Jednym z nich jest właśnie wtórne wykorzystanie materiałów, które zostały już wyprodukowane.

Z.J.: Niby to dosyć nowe zjawisko, ale jednak nie do końca. Pomyślmy chociażby o Warszawie odbudowywanej z gruzów po wojnie – to chyba najlepszy przykład re-use, jaki istnieje. Bo z tych gruzów odzyskano niesamowite ilości materiałów, przede wszystkim cegły, które zostały wykorzystane do odbudowy Warszawy. Powstawał gruzobeton, czyli beton zmieszany z gruzem, dzięki czemu w latach 50. XX wieku odbudowano w stolicy całe modernistyczne osiedla.

M.S.: Idea nie jest nowa, ale metody wtórnego wykorzystania materiałów budowlanych w architekturze już tak. Jest to skomplikowane przede wszystkim z przyczyn legislacyjnych. Niełatwo uzyskać pozwolenie na użycie wtórnych materiałów, szczególnie w budynkach publicznych, bo ktoś musi wziąć za to odpowiedzialność. W mojej pracowni architektonicznej Tło eksperymentujemy z wykorzystaniem materiałów wtórnych. Pracujemy nad projektem domu, w którym do wykonania posadzki użyliśmy kamieni z odzysku. Mamy też projekt domu, który będzie zbudowany z bloczków betonowych wtórnego użytku.

Z.J.: Łatwiej to zrobić w inwestycjach prywatnych, gdzie interesariuszy jest mniej, niż w dużym biurowcu czy budynku użyteczności publicznej.

M.S.: Na potrzeby katalogu towarzyszącemu wystawie rozmawialiśmy z prekursorami re-use w architekturze, m.in. z nieco szaloną szwajcarską architektką Barbarą Buser, która na przestrzeni kilku dekad wypracowała wiele metod, jak dobrze używać materiałów wtórnych w praktyce. Gdy w 2020 roku doszło do eksplozji w porcie w Bejrucie, w promieniu ponad 10 kilometrów z okien wypadły szyby. Wtedy inna niesamowita kobieta, Francuzka Lara Moutin, także zorganizowała akcję pozyskiwania okien. Zależy nam na tym, by wypracować skuteczne sposoby działania – żeby nie było takich sytuacji, że zawsze, gdy nastąpi kryzys, będziemy zaczynać wszystko od podstaw.

Z.J.: Okazuje się, że intuicja dotycząca tego, jak odpowiadać na kryzys, w różnych miejscach na świecie jest bardzo podobna. Barbara Buser również wpadła na pomysł, by wysyłać okna ze Szwajcarii do Ukrainy. Na początku nasze metody były zupełnie inne, tak jak inne są temperamenty polski i szwajcarski. Oni robili wszystko pod linijkę, my ładowaliśmy do transportu tyle okien, ile się dało, nie patrząc na to, czy są na przykład czyste, czy nie. Teraz, po roku działalności, nasze metody są podobne – zarówno my, jak i Szwajcarzy wysłaliśmy do tej pory do Ukrainy po około 1200 okien.

M.v.H.: Jak narodził się sam pomysł zbierania okien?

Z.J.: Od dawna działałam w tematach uchodźczych i mieszkalnych w Polsce. Zastanawiałam się, jak mogę to robić w bardziej sformalizowany sposób, jak wspierać wysiłki walki z wojną już nie w Polsce, tylko w Ukrainie. Uznaliśmy, że okna to jest to, czego najbardziej potrzeba w procesie oddolnej odbudowy. Skontaktowaliśmy się z organizacjami pozarządowymi i przedstawicielami różnych inicjatyw, które się tym zajmują w Ukrainie. Okna są potwornie drogie i trudno dostępne, jako że 80 proc. szkła w Ukrainie pochodziło z Białorusi i z Rosji. Zaczęliśmy więc zbiórkę stolarki okiennej w całej Polsce. Jeździmy po kraju samochodem dostawczym z przyczepą – wszędzie tam, gdzie komuś zalegają stare, ale wciąż dobre okna. Zabieramy je i wysyłamy do Kijowa. Stamtąd dystrybuuje je między innymi ukraińska fundacja District One, która publikuje listy dostępnych okien wraz z wymiarami, tak aby każdy mógł zarezerwować to, co jest mu potrzebne. W międzyczasie uczyliśmy się, jak montować pasy transportowe, wykręcać klamki itd. Z każdym transportem było coraz lepiej. Dostaliśmy magazyn od miasta. Niedawno odebraliśmy 200 okien z ramami po modernizacji szpitala w Opolu. Wymontowaliśmy również 215 różowych okien z rozbiórki biurowca Atrium przy ul. Jana Pawła w Warszawie – pojechały do remontowanej właśnie wsi Kamianka pod Iziumem. Takie akcje są najszybsze, najłatwiejsze i najtańsze, ale przede wszystkim zależy mi na aspekcie obywatelskim tego projektu – by angażować również osoby prywatne, nie tylko firmy.

Poetics of Necessity
Michał Sikorski
Poetics of Necessity
Zofia Jaworowska i Michał Sikorski

M.v.H.: A co, jeśli okno i otwór w ścianie nie mają tych samych wymiarów?

M.S.: Prawie zawsze tak jest, że otrzymane okno nie pasuje dokładnie do zastanego otworu, jest zbyt małe lub zbyt duże. Gdy w listopadzie prowadziliśmy warsztaty architektoniczne w ramach Dolnośląskiego Festiwalu Architektury we Wrocławiu, pojechaliśmy tam z oknami i zadaliśmy studentom dokładnie to samo pytanie: co zrobisz, jeśli okno jest zbyt małe lub zbyt duże do otworu? Zazwyczaj na tego typu warsztatach wymaga się od studentów, by wymyślali świat na nowo, a my zrobiliśmy na odwrót, dając im dość nudne zadanie z detalu budowlanego. Okazało się, że ich pomysły są fascynujące – to było bardzo inspirujące doświadczenie. Najciekawszą z propozycji, czyli system ukośnego montażu okna, przedstawiamy w naszym pawilonie na Design Biennale w Londynie.

M.v.H.: Ukośny montaż okna?!

M.S.: Wyobraź sobie, że mieszkasz w bloku na ósmym piętrze i wypada ci okno. Dostajesz takie, które jest za duże, a żeby je wstawić, trzeba w dodatku zbudować rusztowanie, co jest praktycznie niemożliwe. Wtedy za pomocą desek i drewnianych płyt uda się zamontować to okno od środka i jeszcze powstaje półeczka. W sensie budowlanym jest to rozwiązanie niedoskonałe, ale pokazuje, że w czasach kryzysu pojęcie komfortu i tego, co jest dobre technicznie, zmienia się. W obecnej sytuacji takie okno sprawia, że ludzie nadal mogą mieszkać w swoim domu. Z Fundacją „Brda” zaprosiliśmy wielu młodych architektów, by przygotowali tego typu instrukcje, trochę jak te z Ikei. Zostały przetłumaczone na język ukraiński i dołączamy je do okien do własnego montażu.

M.v.H.: Czyli architektura przyszłości nie tylko stawia na materiały wtórne i jest zaangażowana społecznie, ale wygeneruje też nową estetykę?

M.S.: Zdecydowanie. Im więcej będziemy używać wtórnie materiałów budowlanych, tym częściej będziemy musieli w projektowaniu zaakceptować niewiadomą. Stracimy kontrolę nad niektórymi składnikami projektu, bo materiały wtórne mogą mieć na przykład inny kolor czy wymiar niż to, co zakładaliśmy.

M.v.H.: Czy to kwestia zmiany priorytetów?

M.S.: Dokładnie. Młode pokolenie studentów architektury jest na to otwarte. Mit architekta modernistycznego sprzed prawie stu lat, który wylewał tyle warstw betonu, aż uzyskał wymarzony kolor, nie będzie już jedynym obowiązującym modelem. To, że częściowo wykorzystamy elementy zastane albo zaprojektowane przez innych architektów, nie sprawi, że te projekty nie będą ciekawe czy piękne. Otrzymamy po prostu inne piękno. W architekturze wnętrz to zjawisko występuje od dawna – łączenie starych mebli z nowymi.

Z.J.: Będzie to wymagało dużych zmian legislacyjnych.

M.S.: Oraz zmiany ego projektanta.

Z.J.: Unia Europejska narzuca już wymogi do spełnienia w ciągu najbliższych 10-15 lat. Dotyczą tego, ile procent materiałów z odzysku powinno się pojawiać w budynku, jaki ten budynek ma zostawiać ślad węglowy itp. Od momentu wprowadzenia legislacji do momentu, gdy będziemy oglądać takie budynki w naszych miastach, minie jeszcze kilka czy kilkanaście lat.

M.S.: Ale jest to gigantyczna zmiana i zdecydowany kierunek w przyszłość – będziemy budować z materiałów, które mają niski ślad węglowy, czyli przede wszystkim z drewna i kamienia. Na przykład we Francji już powstają bloki mieszkalne z litego kamienia. Kolejną zmianą będzie takie projektowanie, aby budynki dość łatwo zyskały po przebudowie nową funkcjonalność – żeby uniknąć takich sytuacji, jakie mamy dziś, że zakwaterowanie uchodźców w pustym biurowcu stanowi duże wyzwanie, bo nie otwierają się tam okna. W projektowaniu przyszłości myślimy również o tym, jak ułatwić ewentualną rozbiórkę budynku. W naszej pracowni staramy się projektować odpowiedzialnie, myśląc nie tylko o inwestorze, lecz także o urbanistyce i mieście.

Poetics of Necessity - Assembly 1
Próbny montaż
Poetics of Necessity - Assembly 2
Poetics of Necessity - Assembly 3

M.v.H.: Zosiu, zanim wymyśliłaś projekt „Okno” i założyłaś Fundację „Brda”, po wybuchu wojny uruchomiłaś Grupę Zasoby. Działała krótko, ale bardzo prężnie.

Z.J.: Miałam wrażenie, że dookoła jest dużo działania konferencyjno-warsztatowego i wymiany praktykami. To – oczywiście – też jest potrzebne, ale ja wolę działania bardziej konkretne. Tak żeby można było policzyć, ilu osobom udało się pomóc, skalować tę pomoc na większe obszary czy też stworzyć system, który może być replikowany przez inne organizacje, w innym mieście. Tak też było z Zasobami.

M.v.H.: Stworzyłaś tę grupę natychmiast po wybuchu wojny.

Z.J.: Tak, jeszcze tego samego dnia zorganizowałam w domu spotkanie osób, co do których wiedziałam, że też będą czuły potrzebę, by się w coś zaangażować. Założyłam arkusz Excela pt. „Kto ma jakie zasoby”. Ja mam duży samochód, ktoś inny wolne pokoje w swoim hotelu, jeszcze ktoś inny ma dużo pieniędzy itd. Drugiego dnia byliśmy już na dworcu. Zaczęliśmy znajdywać miejsca noclegowe, nazbierało się ich kilkadziesiąt. Aż w końcu trzeba było wymyślić system, który to wszystko spaja. Nasz znajomy wraz z zespołem IT pro bono złożyli nam bardzo prostą aplikację online, która pozwalała na precyzyjne łączenie osób szukających mieszkania z tymi, które mogą je zaoferować. W sumie pomogliśmy 6,5 tys. osób. Rekordzistka przyjęła w swoim czteropokojowym mieszkaniu 80 osób uchodźczych – jednych po drugich, po kilka dni każdy.

M.v.H.: Dlaczego po dwóch miesiącach zawiesiłaś tę działalność, skoro szło tak sprawnie?

Z.J.: Ustała największa fala napływowa i pojawiło się coraz więcej osób, które szukały miejsca na dłużej. Odpowiedzieliśmy szybko na sytuację kryzysową, natomiast długoterminowymi rozwiązaniami powinna się już zajmować administracja państwowa. Organizacje takie jak nasza nie mogą ich w tym wyręczać.

M.v.H.: Energię z Zasobów przekułaś w powołanie do życia Fundacji „Brda”.

Z.J.: Od zawsze byłam społecznicą. Z jednej strony – robiłam rzeczy kreatywno-filmowe i tłumaczenia, ale z drugiej – zawsze działałam w jakiejś fundacji.

M.v.H.: Jakie masz wobec niej plany?

Z.J.: Moment wspierania organizacji pomagających Ukrainie już minął. Czasami nadal dostajemy jeszcze dotacje od firm czy osób prywatnych, ale docelowo chcielibyśmy sami finansować działalność naszej fundacji, rozszerzając zakres od okien do innych materiałów budowlanych z odzysku, których część planujemy sprzedawać, by pozyskać środki na dalsze działania pomocowe.

M.S.: Nie zależy nam na tym, by uważano nas za przełomowych czy awangardowych. Cieszylibyśmy się, gdyby takie rozwiązania, jak produkowanie mebli czy ubrań, które nie wymagają wyrzucenia po kilku latach, albo używanie przestrzeni w już istniejących budynkach stały się bardziej powszechne. Więc zanim zbudujemy coś nowego, ulepszajmy i wykorzystujmy to, co już istnieje. A jeśli już budujemy, starajmy się to robić w trwały sposób i używać zastanych komponentów. Re-use to przyszłość architektury.

Poetics of Necessity Kuratorzy
Zofia Jaworowska, Petro Vladimirov i Michał Sikorski - kuratorzy pawilonu „Poetics of Necessity”

W ramach Projektu Okno Fundacja BRDA wysyła okna do Ukrainy, żeby wesprzeć potrzebujących w odbudowie domów.

Wesprzyj Projekt Okno

 

Czytaj dalej
Natasha Pickowicz
Pieczenie, to mój sposób na łączenie ludzi – mówi brooklyńska cukierniczka, autorka książki kucharskiej z przepisami na wspólne gotowanie.
Close navigation