Jen Azoulay

Moja rada dla każdego, kto chciałby pracować w branży mody: zacznij od samego dołu, w ten sposób będziesz się rozwijał.

Tekst: Maja Von Horn
Zdjęcia: Drew Escriva

Jej eklektyczny styl i miłość do wszystkiego, co vintage, sprawiły, że Jen Azoulay — mieszkająca w Los Angeles francuska dyrektor kreatywna i założycielka Jen Wonders Studio — stała się jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci w branży mody. Z nami rozmawia o Instagramie, macierzyństwie i za co kocha torebki Chylak.

Chylak hires-7
Chylak hires-9
Zobacz torebkę

Maja von Horn: Tęsknisz za tygodniami mody?

Maja von Horn: Tęsknię za pokazami i podekscytowaniem, które im towarzyszy. Spotykanie ludzi z branż kreatywnych i cała otoczka wokół mody to coś, czego chciałabym znowu doświadczyć. Wirtualne pokazy są fajne, ale nic nie zastąpi prawdziwego kontaktu z drugim człowiekiem.

M.v.H: Podczas tygodni mody często byłaś widywana z torebkami Chylak. Masz jakieś wyjątkowe wspomnienia z nimi związane?

J.A.: Wszystkie moje wspomnienia z torebkami Chylak pochodzą z tygodni mody, są dla mnie trochę jak kocyk, z którym jest się emocjonalnie związanym jako dziecko. Torebki Chylak dają mi pewność siebie, dzięki nim czuję się oryginalna, a to dla mnie bardzo ważne, kiedy jestem fotografowana przed wejściem na pokazy. Każda z nich przywołuje wspomnienia jakiegoś wyjątkowego dnia.

M.v.H: W jednej ze swoich ostatnich relacji na Instagramie powiedziałaś, że z całą pewnością nie wracasz do Paryża. Dlaczego?

J.A.: Urodziłam się w stolicy Francji i wiem, że dla ludzi, którzy nie są stamtąd, Paryż to marzenie. Ale w Los Angeles żyje się łatwiej, zdążyłam się już przyzwyczaić do tutejszego stylu życia. Mieszkam na wzgórzach – niedaleko miasta, ale też bardzo blisko natury, z kojotami i innymi dzikimi zwierzętami żyjącymi dookoła.

M.v.H: Nie tęsknisz za dostępem do kultury i sztuki?

J.A.: Gdy mieszka się w Los Angeles, trzeba podróżować, w przeciwnym razie rzeczywiście może być nieco nudno. Ubiegły rok był inny niż poprzednie, ale wcześniej latałam do Europy lub Nowego Jorku raz na dwa miesiące. Bardzo lubię podróżować, ale lubię też wracać do mojego domu w L.A.

M.v.H: Czy Los Angeles miało duży wpływ na twój styl?

J.A.: Po raz pierwszy przeprowadziłam się tu z Paryża w wieku 21 lat – nie miałam zbyt dużo pieniędzy, ale kochałam modę. Jednak w tamtych czasach trudno było znaleźć coś fajnego i niedrogiego. Szukałam więc sposobów, by dobrze wyglądać za nieduże pieniądze. Tak odkryłam pchle targi, na których ubierałam się przez wiele lat. Dzisiaj nadal lubię łączyć nowe ubrania z vintage. Nasz styl staje się unikalny, gdy nosimy rzeczy, których nie ma nikt inny – uwielbiam to.

M.v.H: Moda vintage jest również bardziej zrównoważona. Czy był to jeden z powodów, dla których założyłaś Jen Wonders Studio, własną markę oferującą przerobione ubrania vintage?

J.A.: 15 lat temu nie mieliśmy takiej świadomości w kwestii ekologii, jaką mamy dzisiaj – wybierałam wtedy vintage ze względu na oryginalność, po to, by wyszukiwać świetne rzeczy i podkreślić swoją indywidualność. Gdy zaczynasz zgłębiać modę vintage, uświadamiasz sobie, że obecnie nie produkuje się już odzieży w taki sam, elegancki sposób jak kiedyś. Wiele starych ubrań z kolekcji ready-to-wear wygląda jak haute couture. Na początku wybierałam je, bo po prostu były cool.

Później doceniłam ich niesamowite kroje i materiały, z których zostały wykonane. A jeszcze później, mniej więcej pięć lat temu, wszyscy zaczęli mówić o zrównoważonej modzie i zagrożeniach, jakie niesie ze sobą fast fashion. Na świecie jest już tyle ubrań! Zaczęłam się zastanawiać: po co produkować nowe? Wtedy też po raz pierwszy pomyślałam o tym, by przerabiać ubrania vintage.

Chylak hires-1
Zobacz pasek
Chylak hires-14
Zobacz torebkę

M.v.H.: Przerabiasz je własnoręcznie, czy masz zespół, który się tym zajmuje?

J.A. Staram się robić wszystko sama. Czasami korzystam z pomocy lokalnej rzemieślniczki, starszej pani, która mieszka w pobliżu.

M.v.H.: Czy jest coś, czego Kalifornijki mogłyby się nauczyć od Francuzek, jeśli chodzi o styl?

J.A. To zabawne, bo mój styl nie jest ani kalifornijski, ani francuski. Jest bardzo eklektyczny, lubię łączyć rzeczy ekstrawaganckie z prostymi. Dla paryżanek ubieranie się jest bardzo łatwe, naprawdę robią to bez wysiłku. Francuski styl jest prosty i elegancki – jak połączenie pięknego żakietu i dżinsów.

Kalifornijki są bardziej wyluzowane. Ubrania sportowe zakładają wszędzie, nie tylko wtedy, gdy idą na siłownię. Noszą leginsy przez cały dzień, ja jeszcze nie jestem na tym etapie. Nadal lubię, gdy ubrania mają formę.

M.v.H.: Wracając do Paryża, co było najważniejszą lekcją, jaką wyniosłaś z pracy w branży mody?

J.A. Zaczęłam pracować w wieku 18 lat w redakcji magazynu „Elle”, startowałam tam z najniższej możliwej pozycji – przynosiłam kawę, składałam kartony, pakowałam torby. W ten sposób nauczyłam się branży, to najlepsza szkoła. Spotykasz wtedy różne osoby, fotografów, redaktorów i uczysz się od nich wszystkiego. Moja rada dla każdego, kto chciałby pracować w branży mody: zacznij od samego dołu i nie bój się podawania kawy, w ten sposób będziesz się rozwijał.

M.v.H.: Po trzech latach w „Elle” przeprowadziłaś się do Los Angeles.

J.A. Ledwo mówiłam po angielsku, chciałam podszkolić język i pojeździć po świecie. W Los Angeles szybko poznałam mojego męża, a niedługo potem mieliśmy dziecko. Postanowiliśmy wtedy przenieść się do Paryża, gdzie zaczęłam pracę dla Diora jako visual merchandiser. Pełniłam tę funkcję przez kolejnych siedem lat.

Chylak hires-11
Zobacz torebkę
Chylak hires-3

M.v.H.: Dziś jesteś mamą dwóch synów, w wieku 13 i 7 lat. Połączenie kariery z macierzyństwem było dużym wyzwaniem?

J.A.: Bardzo dużym. Powodem, dla którego rzuciłam świetnie rozwijającą się karierę, było to, że w ogóle nie widywałam swoich dzieci. Gdy dorastałam, trzeba było mieć dobrą pracę w dużej firmie. Kobiety – w przeciwieństwie do mężczyzn – wciąż musiały dokonywać wyboru między pracą a rodziną.

Nasze pokolenie ma szczęście, bo teraz – dzięki mediom społecznościowym – coś już się zmieniło. Można dostosować obowiązki służbowe do stylu życia. Dzięki temu łatwiej być pracującą mamą. Poprzednie pokolenia nie miały takiej możliwości. Aby spędzać więcej czasu w domu, zostałam freelancerką, pozyskuję klientów przez konta w mediach społecznościowych. Nadal podróżuję, ale nie tak dużo jak kiedyś. Gdy pracowałam dla Diora, byłam w samolocie co dwa tygodnie.

M.v.H.: Praca jako visual merchandiser okazała się chyba świetnym przygotowaniem do tworzenia treści na Instagram?

J.A.: Z pewnością, bardzo dużo mnie nauczyła – trzeba być kreatywnym, a jednocześnie wiedzieć, jak sprzedawać. W Instagramie chodzi o estetykę wizualną, o to, jak widzisz pewne rzeczy, jak robisz zdjęcia i aranżujesz do nich tło. Doświadczenie zawodowe ukształtowało moje oko.

M.v.H.: O czym teraz marzysz?

J.A.: Chciałabym rozwijać Jen Wonders Studio. Branża vintage nie jest łatwa – zajmuje się nią niewiele osób, bo sprzedaż dużej ilości towaru nie wchodzi tu w grę. Każda rzecz jest jedyna w swoim rodzaju, a jeśli oferuję nieodpowiedni rozmiar, ludzie jej nie kupią, bo nie da się go wymienić. Z perspektywy biznesowej branża vintage nie jest więc specjalnie atrakcyjna dla inwestorów – nie da się sprzedać więcej niż to, co jest. Ale nadal wierzę, że właśnie w tym kierunku zmierza nasza przyszłość, i zamierzam o nią walczyć.

Chylak hires-6
Jen z torebkę z nadchodzącej kolekcji wiosna-lato 2021

Ulubione sklepy vintage Jen

W Paryżu:

  1. Kiliwatch
  2. Valois Vintage
  3. RoseMarket Vintage
  4. Iglaine Vintage

W Los Angeles:

  1. The Way we wore
  2. Scout Vintage
  3. The Bearded Beagle
  4. Avalon
Czytaj dalej
Agnieszka Grochowska
Błąd w sztuce jest pożądany.
Close navigation